Rozdział dedykuję Julii, bo skomentowała prolog xd
Kocham Cię, wiesz o tym? ;**
(Opowiadanie w przeciwieństwie do prologu jest oczami Camili)
Żyję. Oddycham. Chodzę. Mówię. Czuję.
Ale mnie niema.
Moje życie nie ma sensu. Straciło go już dawno. Kiedy straciłam jego. Myślałam że to ten jedyny.
Myliłam się.
I dotarło do mnie coś ważnego.
Miłość nie istnieje. Jest fałszywa. Rani.
Muszę być inna, nie będę tą słodką dziewczyną kochającą taniec.
Już jestem inna.
Muszę być inna, nie będę tą słodką dziewczyną kochającą taniec.
Już jestem inna.
Wstałam. Nie byłoby w tym niczego dziwnego gdyby nie to, że jest 5:30 rano. Pierwszy dzień w nowej szkole, muszę się przygotować. Rodzice zmusili mnie do chodzenia do szkoły muzycznej, bo podobno "mam talent". Weszłam do łazienki. Rozebrałam się i weszłam do kabiny prysznicowej. Zamoczyłam się i umyłam ciało malinowym żelem pod prysznic, a włosy brzoskwiniowym szamponem, a potem odżywką. Dokładnie spłukałam pianę i wyszłam na puchowy czarny dywanik. Wytarłam się i założyłam czarny szlafrok. Owinęłam włosy czerwonym ręcznikiem w czarne wzorki. Wyszłam z łazienki i spojrzałam na zegar. Już 6:30, a na 9 do szkoły. Weszłam do wielkiej garderoby i po kilku minutach namysły wybrałam ten komplet <klik>. Wróciłam do łazienki i ubrałam się. Pomalowałam paznokcie krwisto czerwonym lakierem i poczekałam aż wyschną. Zakręciłam włosy lokówką, ale nie za mocno. Potem podeszłam do lustra i zerknęłam na wielki komplet kosmetyków. Zajmowały połowę szafy, która swoją droga była spora. Na początek na twarz nałożyłam niewielką ilość podkładu, a potem pudru. Zrobiłem eyeliner'em długie kreski, a potem przejechałam rzęsy mascarą. Pomalowałam powieki czerwonym cieniem. Na policzki nałożyłam odrobinę bronzera, a usta przejechałam czerwoną szminką. Odeszłam kilka kroków i obejrzałam cały efekt. Muszę przyznać, że wyszło nieźle. Założyłam biżuterię, a na nogi wsunęłam czarne platformy. Jest już 8:10. Zeszłam na parter i w kuchni zjadłam jogurt i baton musli. Wróciłam do pokoju i umyłam zęby. Nałożyłam na noc przeciwsłoneczne okulary i wzięłam plecak. Włożyłam telefon do kieszeni i zbiegłam po schodach. Mam pół godziny, droga zajmie mi 20 minut, więc nie muszę się jakoś specjalnie spieszyć. Włożyłam słuchawki i puściłam muzykę. Wsłuchując się w nuty dotarłam do szkoły minut przed pierwszą lekcją. Weszłam przed kolorowe drzwi i skierowałam się do szafek. Odszukałam tą z moim nazwiskiem i ją otworzyłam. W środku miałam już książki i plan lekcji. Jako pierwszy jest śpiew. Wzięłam odpowiednią książkę i ruszyłam do sali.
~♥~
- Dzień dobry! - przywitała się blond włosa nauczycielka wchodząc do klasy. Miała na sobie kremową bluzkę, sweterek w kwiaty i zwykłe dżinsy. Przez salę przeszedł cichy pomruk.
- O jaki entuzjazm. - zaśmiała się i usiadła na zielonym krzesełku. Chwyciła dziennik i powiedziała:
- Sprawdzę teraz obecność, wiecie jak to działa. Ale serio, mówcie. Francesca Cavigilia?
- Jestem. - powiedziała uśmiechnięta brunetka w sukience w kwiaty. Wygląda na miłą, ale ja dla mnie za wesoła.
- Federico Pasquarelli?
- Tutaj. - mruknął cicho szatyn z ostatniego rzędu. Nawet fajne wygląda, ale ta jego wysoka grzywka.
- Mora Dominguez?
- Obecna! - uśmiechnęła się blondynka siedząca obok mnie. Wygląda znośnie, ale za kolorowo.
- Maximiliano Ponte?
- Wystarczy Maxi. - uśmiechnął się chłopak w czapce z daszkiem.
- Violetta Castillo?
- Jestem. - powiedziała cicho brunetka schowana z tyłu. Nauczycielka uśmiechnęła się i wymieniała dalej teraz mówiąc już same imiona.
- Ludmiła?
- Ferro we własnej osobie. - powiedziała blondynka. Jej nazwisko coś mi mówi.. Zaraz, zaraz.. jedna z moich ulubionych firm z ubraniami do FerroStyle! Czy to możliwe, że jest spokrewniona z kimś z tej firmy?
- Camila?
- Tu. - powiedziałam obojętnie.
- Leon?
- Jestem! - powiedział szatyn siedzący przede mną.
- Natalia?
- Jest. - powiedziała brunetka z pierwszego rzędu. Muszę przyznać, że nawet fajnie wygląda. Widać, że ma rockowy styl. Kto wie, może się zaprzyjaźnimy?
Angie, bo tak nazywa się nauczycielka wymieniła jeszcze resztę uczniów. Zapamiętałam Andresa, to ten zabawny, Broduey'a, Larę i Lenę - bliźniaczki, Tomasa, Diego i paru innych. Sądzę, że są nawet znośni.
~♥~
Lekcje się skończyły, a ja znów wracam do szarej rzeczywistości. Do matki której nie obchodzę, do ojca który mnie bije, do domu w którym nie umiem być szczęśliwa i do przyjaciół.. których już nie ma. Chwilami zastanawiam się po co jeszcze tu jestem. Wystarczy kilka minut żebym zniknęła. Czasem myślę, że wszyscy by się cieszyli, a na pogrzebie by tańczyli. Nie, ja tak nie myślę - ja to wiem.
Doszłam do tego chorego domu. Wieczorem cała nasza klasa spotyka się w barze niedaleko. Chcemy się lepiej poznać. Może to i dobrze, przynajmniej będę miała wymówkę żeby wyjść z domu. Przekręciłam klucz w drzwiach i nacisnęłam klamkę. W domu jest cisza, tak samo ja wtedy gdy wychodziłam. Dziwne, zwykle słychać tu krzyki rodziców. Ale możliwe, że matka jest w pracy, a wtedy to nic dziwnego. Gdy jej nie ma ojciec momentalnie znika z domu. Wtedy jest cicho i pusto. "Zalety" bycia jedynaczką. Ale w tym domu nie ma nawet psa. Z psem byłoby fajniej. Mogłabym go przytulać i.. Dość! Nie mogę! Słodka i miła Camila to już koniec! Minął zaledwie tydzień od mojej zmiany image'u a już mam szafę pełną rockowych ubrań. W sumie wiem też jak się malować. Pierwszego dna ubrałam się na czarno, a mój makijaż był słodki i wszyscy się śmiali. Poczytałam w internecie, spróbowałam i jest dobrze.
Powoli przeżuwałam makaroniki z mojego spaghetti. Nie mam ochoty jeść, ale wiem jak mama by zareagowała gdyby się dowiedziała że nie zjadłam. Nie robię tego dlatego, że się boję. Po prostu chcę mieć święty spokój.
Poszłam na piętro do swojego pokoju i zajrzałam do garderoby. Wybrałam czerwono-czarny komplet. Umyłam się, przebrałam i poprawiłam makijaż. Jest okey. Usiadłam przy laptopie i zalogowałam się na facebook'a. I zdziwiłam się. Miałam pełno zaproszeń do znajomych. W większości od osób ze studio. Razem było ich 40. To dziwne. Przypomina mi to sytuację z czasów kiedy byłam w Madrycie. Też chodziłam do szkoły muzycznej i też miałam pełno znajomych. Ale wtedy byłam inna. Teraz jestem przeciwnością tej osoby co kiedyś. Wszystko przez niego.
Usłyszałam dźwięk przychodzącego sms'a. Chwyciłam telefon do ręki i spojrzałam na ekran telefonu. Znowu on. Nie mam zamiaru tego czytać. Nawet nie wiem skąd znowu ma mój numer. Zmieniałam go już setki razy. Naprawdę mam dość. On nie rozumie, że ja go nienawidzę?
_____
I taki oto jest rozdział 1! Wiem, trochę krótki, ale tak jakoś wyszło xd
Pewnie jeśli ktoś to czyta myśli sobie "Na nowy blog to ma czas, ale żeby na starym napisać to nie".
Ale mylicie się ;>
Rozdział jest napisany. Dzisiaj będzie opublikowany.
Po prostu teraz tu skończyłam to opublikowałam.
I tyle :D
Następny jak będę miała czas i wenę.
Julia <3
Doszłam do tego chorego domu. Wieczorem cała nasza klasa spotyka się w barze niedaleko. Chcemy się lepiej poznać. Może to i dobrze, przynajmniej będę miała wymówkę żeby wyjść z domu. Przekręciłam klucz w drzwiach i nacisnęłam klamkę. W domu jest cisza, tak samo ja wtedy gdy wychodziłam. Dziwne, zwykle słychać tu krzyki rodziców. Ale możliwe, że matka jest w pracy, a wtedy to nic dziwnego. Gdy jej nie ma ojciec momentalnie znika z domu. Wtedy jest cicho i pusto. "Zalety" bycia jedynaczką. Ale w tym domu nie ma nawet psa. Z psem byłoby fajniej. Mogłabym go przytulać i.. Dość! Nie mogę! Słodka i miła Camila to już koniec! Minął zaledwie tydzień od mojej zmiany image'u a już mam szafę pełną rockowych ubrań. W sumie wiem też jak się malować. Pierwszego dna ubrałam się na czarno, a mój makijaż był słodki i wszyscy się śmiali. Poczytałam w internecie, spróbowałam i jest dobrze.
Powoli przeżuwałam makaroniki z mojego spaghetti. Nie mam ochoty jeść, ale wiem jak mama by zareagowała gdyby się dowiedziała że nie zjadłam. Nie robię tego dlatego, że się boję. Po prostu chcę mieć święty spokój.
Poszłam na piętro do swojego pokoju i zajrzałam do garderoby. Wybrałam czerwono-czarny komplet. Umyłam się, przebrałam i poprawiłam makijaż. Jest okey. Usiadłam przy laptopie i zalogowałam się na facebook'a. I zdziwiłam się. Miałam pełno zaproszeń do znajomych. W większości od osób ze studio. Razem było ich 40. To dziwne. Przypomina mi to sytuację z czasów kiedy byłam w Madrycie. Też chodziłam do szkoły muzycznej i też miałam pełno znajomych. Ale wtedy byłam inna. Teraz jestem przeciwnością tej osoby co kiedyś. Wszystko przez niego.
Usłyszałam dźwięk przychodzącego sms'a. Chwyciłam telefon do ręki i spojrzałam na ekran telefonu. Znowu on. Nie mam zamiaru tego czytać. Nawet nie wiem skąd znowu ma mój numer. Zmieniałam go już setki razy. Naprawdę mam dość. On nie rozumie, że ja go nienawidzę?
_____
I taki oto jest rozdział 1! Wiem, trochę krótki, ale tak jakoś wyszło xd
Pewnie jeśli ktoś to czyta myśli sobie "Na nowy blog to ma czas, ale żeby na starym napisać to nie".
Ale mylicie się ;>
Rozdział jest napisany. Dzisiaj będzie opublikowany.
Po prostu teraz tu skończyłam to opublikowałam.
I tyle :D
Następny jak będę miała czas i wenę.
Julia <3